Piąta władza, czyli historia o Wikileaks

Filmowcy wzięli się tym razem za historię Wikileas. Temat bardzo kontrowersyjny, który tak naprawdę jeszcze nie ostygł i wzbudza stale dużo emocji. Co sądzicie o takich produkcjach, które opierają się na bieżących motywach - mocno kontrowersyjnych. Nie lepiej czasami jednak poczekać z takimi filmami, by móc spojrzeć na to z dystansu?

Być może, nie widziałem filmu, nawet jeszcze o nim nie czytałem, więc trudno mi się wypowiedzieć.

Nie widziałeś filmu, bo on dopiero będzie miał premierę jakoś za kilkanaście dni. Chciałem się raczej dowiedzieć, jakie są wasze opinie o tej historii i oczekiwania co do filmu.

ViKto napisał: Filmowcy wzięli się tym razem za historię Wikileas. Temat bardzo kontrowersyjny, który tak naprawdę jeszcze nie ostygł i wzbudza stale dużo emocji. Co sądzicie o takich produkcjach, które opierają się na bieżących motywach - mocno kontrowersyjnych. Nie lepiej czasami jednak poczekać z takimi filmami, by móc spojrzeć na to z dystansu?

To trzeba by jeszcze długo poczekać, bo portal WikiLeaks ma się dobrze i ludzie ciągle publikują tam materiału. W sumie to ciekawy materiał na film, nawet lepszy, niż można by samemu napisać.

Ja uważam, że to szansa do tego aby zwykli obywatele mogli w końcu dojść do głosu. Media są już (a właściwie to od początku) manipulowane. Internet to nowa era. Jak wskazuje nazwa filmu - to piąta władza, gdzie na czele stoimy my. Zwykli ludzie, żyjący w złudnej demokracji.

Niestety masz rację Ninja, że żyjemy w złudnej demokracji. Tak naprawdę za naszymi plecami decyzje podejmują grupy ludzi, którzy niekoniecznie zostali przez nas wybrani, np. globalne koncerny czy banki.
Dlatego dobrze, że jest internet, który może służyć do takich działań jak przedstawione w tym filmie.

Shogo napisał:
To trzeba by jeszcze długo poczekać, bo portal WikiLeaks ma się dobrze i ludzie ciągle publikują tam materiału. W sumie to ciekawy materiał na film, nawet lepszy, niż można by samemu napisać.

No wiesz, chodziło mi bardziej o spojrzenie z dystansu na te pierwsze wydarzenia, gdyś świat usłyszał o WIkiLeaks. To było jak bomba. Nagle ludzie zobaczyli, że ich rządy często ukrywają przed nimi swoje nieczyste działania.

Jak to była bomba, to znaczyło tylko, że trzeba było wylać kubeł zimnej wody na dziennikarzy i polityków. Bo ostatnie lata to jest przecież jedno wielkie pasmo skandali na temat inwigilacji obywateli już o politykach nie wspominając.
A czy film jest zrobiony z dystansem, to zobaczę dzisiaj, ale my wiemy tyle tak naprawdę o tych sprawach co nic. Assagne - twórca WIkiLeaks, ponoć nawet miał narzekać, że ten film powstaje, ale na jego miejscu bym się cieszył. Lepiej, zęby wielu ludzi poznało jego historię, to będzie miał większą szansę, że uniknie więzienia, albo dostanie azyl, bo na razie znajduje się w Londynie, ale Stany i Szwecja chciałyby go już osądzić.

Ktoś to widział? Bo już chyba w kinach dają.