Cześć!
Trochę wstydzę się tutaj pisać, ale stwierdziłem że skoro robię to anonimowo, to może nie wyjdzie tak tragicznie
Do rzeczy - chciałbym poznać jakieś sposoby na czasowe osłabienie popędu seksualnego. Nie jestem jakimś zboczeńcem czy coś, chodzi mi o to, jakkolwiek to zabrzmi że mój "przyjaciel" czasem przeszkadza mi w kontaktach z dziewczynami. Dla przykładu - jestem na imprezie i tańczę z fajną dziewczyną, przytulamy się, czuje jej bliskość i bęc - mój dół od razu zaczyna się pompować :/ Nie jest tak, że "pała mi furkocze jak ruski wentylator" ale wydaje mi się jest to już ten "etap" wzwodu który dziewczyna może poczuć udem w czasie tańca (chłopaki, rozumiecie chyba o co mi chodzi). Boje się, że dziewczyna "czując" takie coś wystraszy się/będzie skrępowana/uzna mnie za popaprańca albo napaleńca itp.
Wydaje mi się, że mój organizm reaguje tak automatycznie na bezpośredni rozległy (?) dotyk płci przeciwnej. Dość powiedzieć, że kiedy ostatnio przyjaciółka mnie za coś przepraszała (sytuacja kompletnie bez podtekstu erotycznego) i przytuliła się do mnie po czym uwiesiła na mojej szyi - to poczułem jak bez mojej kontroli penis powoli zaczyna "budzić się do życia" ://
Jak wspominałem - przeszkadza mi to. Stąd pomysł na osłabianie (np. przed wyjściem na imprezę, gdy wiem że będzie trochę "przytulańców") mojego popędu. Jedyne co przychodzi mi do głowy to brom (tak jak dodaje się podobno żołnierzom ). Czy jest coś innego? Oraz czy będzie to bezpieczne? Nie chciałbym się w jakikolwiek sposób "uszkodzić" na stałe, bo domyślam się że taka reakcja mojego ciała którą opisałem zniknie kiedy rozpocznę regularne współżycie. Jeżeli ma to jakieś znaczenie, to mam już 20 lat.
Pomożecie?