Czytelnicy amerykańskiego tygodnika "Time" wybrali gadżet roku. Został nim Peek, niedrogi przyrząd do odbierania maili.
W Polsce nie znany w ogóle, w Stanach znalazł uznanie. Z Peeka nie zadzwonisz, nie ustawisz na nim budzika i nie zrobisz nim fotki. Potrafi otworzyć załącznik ze zdjęciem, ale już nie z plikiem wordowskim.
Jest za to tani w eksploatacji (stały dostęp do poczty to ok. 20 dol. na miesiąc), cieniutki, stylem przypomina BlackBerry i też ma pełną klawiaturę. Pracuje ze większymi dostawcami poczty elektronicznej w USA (m.in. Yahoo, Gmail, AOL, Hotmail) i jego 8 MB pamięci wystarcza na 5000 "przeciętnych" wiadomości.
Pytanie wcale nieretoryczne: czy 75,95 dol. za taką funkcjonalność to dużo czy mało? I czy naprawdę nie było lepszych gadżetów w 2008 roku?